sabato 22 febbraio 2014

Andrzej Zaucha - Byłaś serca biciem (Eri il battere del cuore)


Eri il battere del cuore,
la primavera, l’inverno, la vita,
l’eco dei miei sogni,
il vino, il vento, il riso

Recentemente c’è meno sole, recentemente le notti notti sono più scure
Perfino questa canaglia di luna non vuole parlare di te con me
Porto in tasca due soldi, due soldi per due venture
In questo invece sta lo scherzo della sorte: che li porto ambedue

Eri il battere del cuore,
la primavera, l’inverno, la vita,
l’eco dei miei sogni,
il vino, il vento, il riso

Recentemente nella mia città i tram si errano di notte
Le forze infernali governano l’orario delle linee notturne
Non si sa perché cambiano l’orario così di continuo,
che quasi ognuno si ferma sotto la tua finestra

Eri il battere del cuore,
la primavera, l’inverno, la vita,
l’eco dei miei sogni,
il vino, il vento, il riso

Qualcuno chiedeva come stavi,
come ti sentivi
Qualcuno con cui lotti da un anno
Ti aspetta,
Qualcuno che corre di notte  per le strade, con i tram
Che corre sotto la tua finestra, dove m’incontra.

Eri il battere del cuore,
la primavera, l’inverno, la vita,
l’eco dei miei sogni,
il vino, il vento, il riso
Byłaś serca biciem,
wiosną, zimą, życiem,
marzeń moich echem,
winem, wiatrem, śmiechem

ostatnio słońca mniej, ostatnio noce bardziej ciemne
już nawet księżyc drań o tobie nie chce gadać ze mną
w kieszeni grosze dwa, w kieszeni na dwa szczęścia grosze
w tym jednak losu żart, że ja obydwa grosze noszę

byłaś serca biciem,
wiosną, zimą, życiem,
marzeń moich echem,
winem, wiatrem, śmiechem

ostatnio w mieście mym tramwaje wokół nocy błądzą
rozkładem nocnych tras piekielne jakieś moce żądzą
nie wiedzieć czemu wciąż rozkłady jazdy tak zmieniają,
że prawie każdy tramwaj pod twym oknem nocą staje

byłaś serca biciem,
wiosną, zimą, życiem,
marzeń moich echem,
winem, wiatrem, śmiechem

ktoś pytał jak się masz,
jak się czujesz
ktoś, z kim rok w wojnę grasz
wyczekuje,
ktoś, kto nocami, ulicami, tramwajami
pod twe okno mknie, gdzie spotyka mnie

byłaś serca biciem,
wiosna, zimą, życiem,
marzeń moich echem,
winem, wiatrem, śmiechem

[tradotto da Wanda Woźniak]

venerdì 14 febbraio 2014

Myslovitz - Chciałbym umrzeć z miłości (Vorrei morire d'amore)


Il mondo mi è caduto dalle mani
Non sento nemmeno nessun rimpianto

Tu sai come vorresti vivere? Anch’io
volevo così tutto il tempo, però

Se devo e potrò scegliere come andar via
Lo so bene,  molto bene lo so
Vorrei morire accanto a te

Tira vento, si sente la primavera e so
che tu hai accettato così facilmente a farlo

Se devo e potrò scegliere come andar via
Lo so bene, molto bene lo so
Vorrei morire accanto a te

Se qualche giorno potrò scegliere come farlo
Lo so bene,  molto bene lo so
Vorrei morire d’amore

Non sulla sedia, non nel sogno
Non in pace e nonldi giorno
Non voglio morire facilmente, non fra cento anni
Vorrei morire d’amore

Non senza dolore e non a casa
Non voglio presto e non voglio giovane
Non felice e tra i vicini
Vorrei morire d’amore
Świat wypadł mi z moich rąk
Jakoś tak nie jest mi nawet żal

Czy ty wiesz jak chciałbyś żyć, bo ja też
Chyba tak chciałem przez cały czas, lecz

Jeśli muszę i wybrać będę mógł jak odejść
To przecież dobrze, dobrze o tym wiem
Chciałbym umrzeć przy tobie

Wieje wiatr, pachnie wiosną i wiem
Że ty łatwo tak zgodziłaś na to się i

Jeśli muszę i wybrać będę mógł jak odejść
To przecież dobrze, dobrze o tym wiem
Chciałbym umrzeć przy tobie

Jeśli kiedyś wybrać będę mógł jak to zrobić
To przecież dobrze, dobrze o tym wiem
Chciałbym umrzeć z miłości

Nie na krześle, nie we śnie
Nie w spokoju i nie w dzień
Nie chcę łatwo, nie za sto lat
Chciałbym umrzeć z miłości

Nie bez bólu i nie w domu
Nie chcę szybko i nie chcę młodo
Nie szczęśliwie i wśród bliskich
Chciałbym umrzeć z miłości

[tradotto da Paulina Gabryelczyk]

lunedì 10 febbraio 2014

Coma - Leszek Żukowski


A volte preferisco essere completamente da solo
Goffamente ballare sui limiti del male
E persino cadere sul fondo
A volte lo preferisco invece alla sensibilità delle vostre mani straniere
Possiedo la fede nel potere impossibile
So, se voglio, illuminare l’oscurità
Posso commuovervi per qualche momento
Solo capite quando avrò voglia di restare da solo

Sicuramente hai sentito qualche volta una grande paura
Che  il tuo tempo migliore stava per finire
Impotenza ti ha relegato in secondo piano
Aspettare rende tutta la dolcezza amara
Grande stridio ci rende insensibile al sospiro
è così difficile trovare via per il sogno caldo
Le parole si confondono al tono falso
quando l’ipersensibilità è come un biglietto di andata da qui
Mi hanno mentito sperando che
io ci avessi creduto e avrei smesso di volere
Devo curarmi il dolore e la paura
Dov’è l’uomo che da solo mi mostrerà come
Chi mi mostrerà come
Chi mi mostrerà come
Chi mi mostrerà come

A volte preferisco essere completamente da solo
Goffamente ballare sui limiti del male
E persino cadere sul fondo
A volte lo preferisco invece alla sensibilità delle vostre mani straniere
Possiedo la fede nel potere impossibile
So, se voglio, illuminare l’oscurità
Posso commuovervi per qualche momento
Solo capite quando avrò voglia di restare da solo
Di restare da solo...

Sicuramente hai sentito qualche volta una grande paura
Che  il tuo tempo migliore stava per finire
Impotenza ti ha relegato in secondo piano
Aspettare rende tutta la dolcezza amara
Grande stridio ci rende insensibile  al sospiro
è così difficile trovare via per il sogno caldo
Le parole si confondono al tono falso
quando l’ipersensibilità è come un biglietto di andata da qui

Non rimpiangerò mai niente x3
Niente
No, no, no, no, no
Non rimpiangerò mai
No

Mi hanno mentito sperando che
io ci avessi creduto e avrei smesso di volere
Devo curarmi il dolore e la paura
Dov’è l’uomo che da solo mi mostrerà come
Chi mi mostrerà come
Czasami wolę być zupełnie sam
Niezdarnie tańczyć na granicy zła
I nawet stoczyć się na samo dno
Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk
Posiadam wiarę w niemożliwą moc
Potrafię jeśli chcę rozświetlić mrok
Mogę poruszyć was na kilka chwil
Tylko zrozumcie kiedy zechcę znowu z sobą być

Na pewno czułeś kiedyś wielki strach
Że oto mija twój najlepszy czas
Bezradność zniosła cię na drugi plan
Czekanie sprawia że gorzknieje cała słodycz w nas
Ogromny zgrzyt znieczula nas na szept
Tak trudno znaleźć drogę w ciepły sen
Słowa zlewają się w fałszywy ton
Gdy nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę stąd
Okłamali mnie z nadzieją że
Uwierzyłem i przestanę chcieć
Muszę leczyć się na ból i strach
Gdzie jest człowiek który z siebie sam pokaże mi jak
Kto pokaże mi jak?
Kto pokaże mi jak?
No kto pokaże mi jak?

Czasami wolę być zupełnie sam
Niezdarnie tańczyć na granicy zła
I nawet stoczyć się na samo dno
Czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk
Posiadam wiarę w niemożliwą moc
Potrafię jeśli chcę rozświetlić mrok
Mogę poruszyć was na kilka chwil
Tylko zrozumcie kiedy zechcę znowu z sobą być
Znowu z sobą być...

Na pewno czułeś kiedyś wielki strach
Że oto mija twój najlepszy czas
Bezradność zniosła cię na drugi plan
Czekanie sprawia że gorzknieje cała słodycz w nas
Ogromny zgrzyt znieczula nas na szept
Tak trudno znaleźć drogę w ciepły sen
Słowa zlewają się w fałszywy ton
Gdy nadwrażliwość jest jak bilet
W jedną stronę stąd

Niczego nie będzie żal... x3
Niczego
Nie nie nie nie nie
Niczego nie będzie żal
Nie

Okłamali mnie z nadzieją że
Uwierzyłem i przestanę chcieć
Muszę leczyć się na ból i strach
Gdzie jest człowiek który...

[tradotto da Paulina Gabryelczyk]

domenica 9 febbraio 2014

Manchester - Berlin lubi deszcz (A Berlino piace la pioggia)


Il silenzio di nuovo mi ha risvegliato,
la notte insonne ancora una volta.
Mi circonda il letto troppo grande
mi copre una coperta troppo grande.
Banalità delle mie lacrime…
A Berlino piace la pioggia.
Non tornerai più qui…

Io ogni volta più fortemente
Stringo la nostra foto nelle mie mani.
Il tempo ci ha sconfitto così facilmente.
Non mi è rimasto niente…

Niente…

Ricordo quel giorno a Sopot*
Tirava il vento freddissimo.
Guardavo direttamente nei tuoi occhi
Ora so… l’ultima volta.
Banalità delle mie lacrime…
A Berlino piace la pioggia.
Non tornerai più qui…

Io ogni volta più fortemente
Stringo la nostra foto nelle mie mani.
Il tempo ci ha sconfitto così facilmente.
Non mi è rimasto niente…

Niente…

Io ogni volta più fortemente
Stringo la nostra foto nelle mie mani.
Il tempo ci ha sconfitto così facilmente.
Non mi è rimasto niente…

Niente…

Io ogni volta più fortemente
Stringo la nostra foto nelle mie mani.
Il tempo ci ha sconfitto così facilmente.
Non mi è rimasto niente…

Niente…

*città in Polonia del nord, vicino al Mar Baltico
Znów obudziła mnie ta cisza,
kolejny raz bezsenna noc.
Za duże mnie otacza łóżko,
za duży mnie przykrywa koc.
Banał moich łez...
Berlin lubi deszcz.
Już nie wrócisz tu...

Ja za każdym razem mocniej
ściskam nasze zdjęcie w dłoniach.
Czas tak łatwo nas pokonał.
Nie zostało mi już nic...

Nic…

Pamiętam tamten dzień w Sopocie
wiał taki bardzo zimny wiatr.
Patrzyłem prosto w Twoje oczy,
teraz już wiem… ostatni raz.
Banał moich łez..
Berlin lubi deszcz.
Już nie wrócisz tu…

Ja za każdym razem mocniej
ściskam nasze zdjęcie w dłoniach.
Czas tak łatwo nas pokonał.
Nie zostało mi już nic...

Nic…

Ja za każdym razem mocniej
ściskam nasze zdjęcie w dłoniach.
Czas tak łatwo nas pokonał.
Nie zostało mi już nic...

Nic…

Ja za każdym razem mocniej
ściskam nasze zdjęcie w dłoniach.
Czas tak łatwo nas pokonał.
Nie zostało mi już nic...

Nic…

[tradotto da Klaudia Adamkiewicz]

giovedì 6 febbraio 2014

Mieczysław Fogg - Tak mi wstyd (Mi vergogno così tanto)


Mi vergogno così tanto (tantissimo)
Ma mi son innamorato
Quanta volta? Centesima volta!
Ma mi son innamorato
Non volevo, piccola magra bionda
Pensavo che passasse, macché!
Mi giro, soffro
Non so io che voglio.

E quello comincia di solito così
Non sai neanche come e dove
Semplicemente ti ha preso la ragazza
E dopo stai già male.

All’inizio la vedi raramente
Poi vuoi essere con lei
E poi non c’è niente da fare e senti
Che senza di lei non riesci a vivere.

Per un giorno con la tua amorosa,
daresti 1000 anni
per una notte invece, se ti fosse ordinato,
daresti volentieri tutto il mondo

Perché quello di solito comincia così
Non sai neanche come e dove
Ti dimentichi di tutto il mondo
E ami perché il cuore vuole così.

Mi vergogno così tanto (tantissimo)
Ma qualcosa in lei mi imbarazza
Sono stato con lei quasi un anno
Tanto di meno si potrebbe essere
è così triste
Perché è vero, l’ho amata veramente
Mi giro, mi soffro
Non so io che voglio.

E quello comincia di solito così
Non sai neanche come e dove
La ragazza comincia ad annoiarti
E questo è il segno, che è già male.

Cominci a portarla dai parenti
E poi dici “vai da sola”
E alla fine succede, sei sicuro
Che con lei non riesci più a vivere.

Per un giorno senza la tua amorosa
Daresti 10 anni
A casa per la notte torni come condannato,
pensando come sfuggire nel mondo.

E quello comincia di solito così
E dura ancora qualche giorno
Alla fine la lasci, dimentichi
La vita è così.
C’est la vie.
Tak mi wstyd (strasznie wstyd)
Lecz zakochałem się
Który raz? setny raz!
Lecz zakochałem się
Nie chciałem, mała szczupła blond
Myślałem przejdzie, ależ skąd!
Kręcę się, męczę się
Sam nie wiem czego chce.

A to się zwykle tak zaczyna
Sam nawet nie wiesz jak i gdzie
Po prostu wzięła cię dziewczyna
A potem jest już z tobą źle.

Z początku rzadko ją widujesz
A potem częściej chcesz z nią być
A w końcu trudno, ale czujesz
Że bez niej już nie możesz żyć.

Za jeden dzień z tą twoją ukochaną,
oddałbyś 1000 lat
Za jedna noc zaś, gdyby ci kazano,
dał byś chętnie cały świat.

Bo to się zwykle tak zaczyna
Sam nawet nie wiesz jak i gdzie
O całym świecie zapominasz
I kochasz bo tak serce chce.

Tak mi wstyd (strasznie wstyd)
Lecz coś mnie peszy w niej
Byłem z nią prawie rok
Długo bo można mniej
To takie przykre sprawy są
Bo prawda cóż kochałem ją
Kręcę się, męczę się
Sam nie wiem czego chce.

A to się zwykle tak zaczyna
Sam nawet nie wiesz jak i gdzie
Zaczyna nudzić cię dziewczyna
A to jest znak, że jest już źle.

Zaczynasz chodzić z nią do krewnych
A potem mówisz sama idź
A w końcu trudno, jesteś pewny
Że z nią nie możesz dłużej żyć.

Za jeden dzień bez twojej ukochanej,
oddałbyś 10 lat
Do domu na noc wracasz jak skazany,
myśląc jak by zwiać gdzieś w świat.

A to się zwykle tak zaczyna
I trwa przez jeszcze kilka dni
W końcu ja rzucasz, zapominasz
I to jest życie
C'est la vie

[tradotto da Mikołaj Kaczmarek]