Eppure eravamo così simili a noi stessi Con tutta la nostra miscela dei peni e delle vagine Col cuore battente fortemente nella paura e nel piacere E con la speranza, speranza, speranza. Eppure eravamo così simili a noi stessi, Che i draghi pigri che si stirano nell’aria Dovevano considerarci fratelli e sorelle Che giocavano in armonia nel giardino solare, solo che noi non lo sapevamo, chiusi ognuno nella pelle sua, separati, e non nel giardino, sulla terra amara. Eppure eravamo così simili a noi stessi, anche se ogni filo d’erba aveva la sua sorte ogni passero nel cortile, ogni avricola. E il neonato che forse si chiamerà Gianni, forse Teresa Si nasceva per la lunga felicità o per la vergogna e la sofferenza Solo una volta, fino alla fine del mondo. | A jednak byliśmy do siebie tak podobni Z całą naszą mizerią penisów i wagin. Z bijącym mocno sercem w strachu i rozkoszy, I nadzieją, nadzieją, nadzieją. A jednak byliśmy do siebie tak podobni, Że leniwe smoki przeciągające się w powietrzu Musiały nas uważać za braci i siostry Bawiących się zgodnie w słonecznym ogrodzie, Tylko my o tym nie wiedzieliśmy, Zamknięci każde w swojej skórze, osobni, I nie w ogrodzie, na gorzkiej ziemi. A jednak byliśmy do siebie tak podobni, Mimo że każde źdźbło trawy miało własny los, Każdy wróbel w podwórzu, każda mysz polna. A niemowlę, które dostanie na imię może Jan, może Teresa, Rodziło się na długie szczęście albo na wstyd i cierpienie Tylko raz jeden, aż do końca świata. |
[tradotto da Mikołaj Kaczmarek]
Nessun commento:
Posta un commento